piątek, 21 listopada 2014

Smakowicie pachnące błyszczyki i pomadki

Przyznajcie się, ile razy Wam się zdarzyło kupić produkt do ust, który miał okej formułę, ale jego zapach był tak nieznośny, że nie byłyście w stanie go używać? Niestety, parę razy mi się to zdarzyło i muszę przyznać, że zapach produktu do ust jest dla mnie przeważający, jeśli chodzi o to czy go polubię czy nie. Może mieć najbardziej wspaniałą konsystencję i być ekstra nawilżający, ale jeśli zapach mi nie pasuje, to niestety miłości z tego nie będzie. Nie potrafię się wtedy zmusić do używania takiego kosmetyku.
A więc dzisiejszy post kieruję do dziewczyn, które lubią, gdy ich kosmetyki do ust smakowicie pachną i jest to dla nich ważny aspekt. W swojej kolekcji posiadam parę takich kosmetyków, gdzie po samym powąchaniu po prostu ślinka cieknie :)
Oto wybrańcy:


Na pierwszy ogień pójdą błyszczyki NYX BUTTER GLOSS. To, jak one pachną, to po prostu można upaść i nie wstać :D Wyczuwam tutaj słodkie nuty, coś jakby bardzo słodki karmel bądź ciastko. Są przepyszne! Konsystencja jest po prosto boska, jak masełko. Jest też dość kryjący.
BENEFIT DANDELION posiada bliżej nieokreślony słodki, owocowy zapach. Ciężko go określić, ale jest niesamowicie przyjemny. Usta po zastosowaniu są niesamowicie wygładzone.
Moja ulubiona szminka drogeryjna, czyli RIMMEL AIRY FAIRY posiada także słodki, karmelowo-śmietankowy zapach, po prostu obłędny! Używanie jej to sama przyjemność :)
Nad błyszczykami Clarins rozwodziłam się już nie raz. Ten, kto mnie czyta to wie, że jestem wielką fanką CLARINS INSTANT LIGHT NATURAL LIP PERFECTOR, który nie tylko jest świetnym balsamem w błyszczyku, ale także jego zapach powala. Nie będę oryginalna jeśli powiem, że to kolejny błyszczyk pachnący karmelem. No co poradzę, że kocham takie zapachy?! :D
Natomiast CLARINS GLOSS PRODIGE WATER LILY pachnie, jak to określa producent czarną porzeczką i lukrecją. Oh, mogłabym go wąchać i wąchać! Absolutnie smakowity zapach..
Wszystkie kosmetyki do ust MAC pachną powalająco wanilią, zarówno LIPSTICK jak i LIPGLASS i inne odmiany typu Creamsheenglass, Lustreglass, Plushglass.
YSL VOLUPTE SHEER CANDY pachną po prostu jak cukiereczki i nie ma co tutaj dodawać :D Absolutnie słodko.

A więc to są moje propozycje smakowitych produktów do ust. Są to kosmetyki, po które możecie sięgnąć bez obawy, że zapach Wam nie podpasuje. Macie jakiś produkt do ust, który uwielbiacie za zapach lub taki, którego nienawidzicie i nie jesteście w stanie używać? Macie któryś z wyżej wymienionych mazideł?

Pozdrawiam serdecznie,
Lu

czwartek, 20 listopada 2014

Moja propozycja makijażu ślubnego

Jak dla mnie, makijaż ślubny powinien cechować się delikatnością, a zarazem podkreśleniem urody panny młodej. Moim zdaniem nie ma tu miejsca na krzykliwe kolory czy ciężkie smoky eyes. Oczy muszą być podkreślone, ale nie przeciążone. Ja zawsze w takich makijażach wybieram kolory neuralne, chyba, że dodam jakiś mały akcent kolorystyczny pod kreację/bukiet/dodatki panny młodej.

Chciałabym Wam dzisiaj pokazać moją propozycję makijażu ślubnego wykonanego na prześlicznej Reni (na której bloga serdecznie zapraszam klik).
W makijażu oka wykorzystałam palety Sleeka Oh So Special oraz Au Naturel. Świetlistości dodał pyłek Essence w kolorze 11.
Wyrównany koloryt cery, rozświetlone policzki, delikatny kolor na ustach (Rimmel Airy Fairy) i voila!







Dajcie znać czy taka propozycja makijażu ślubnego Wam się podoba :) Jak chciałybyście być umalowane na swoim ślubie?

Pozdrawiam serdecznie,
Lu


czwartek, 13 listopada 2014

Bourjois połówki rzęs Easy To Wear Volume

Szczerze powiedziawszy ze sztucznymi rzęsami zawsze byłam na bakier. Pamiętam, jak założyłam jakieś na moją 8nastkę i w sumie... mogłam tego nie robić :D
Jednak fajną rzeczą są połówki rzęs, które nie są już tak wymagające w aplikacji. I to jest super. Chciałam w sumie słynne połówki 318 Ardell, ale jak to w życiu bywa, chciałam je "na już", a są dostępne tylko w internecie. I wtedy natknęłam się na połówki firmy Bourjois i bardzo mnie zaciekawiły.





Plusem dla mnie jest to, że mają w opakowanu także klej, którego ja nie posiadałam w swoich zbiorach. A dziewczyna w drogerii jeszcze bardziej mnie zachęciła mówiąc, że ten klej jest całkiem niezły, bo używała. I rzeczywiście nie kłamała :) Klej jest naprawdę bardzo fajny i dobrze trzyma rzęsy.






Nie wiem, czy te rzęsy zachwyciłyby osoby, które bardzo często doklejają sztuczne, ale myślę, że początkujących jak najbardziej :) Tak co jakiś czas :)
Ja nie czuję się dobrze nosząc sztuczne rzęsy na co dzień, czuję że to 'nie moje', ale od czasu do czasu czemu nie :D I tak jeszcze muszę się nauczyć perfekcyjnie je doklejać :D

Tutaj efekt przed i po nałożeniu rzęs:



Rzęsy trzymały się solidnie na miejscu aż do momentu odklejenia, więc jestem z nich bardzo zadowolona :)

A Wy, nosicie czasem połówki? Co sądzicie o efekcie? A może wolicie całe rzęsy?

Pozdrawiam serdecznie,
Lu

wtorek, 11 listopada 2014

Zakupy Sephora -15%

Ostatnio Sephora obchodziła swoje 15 urodziny i w związku z tym, można było upolować cały asortyment o 15% taniej.
Zauroczona jakością kosmetyków Guerlain, które zakupiłam ostatnio, postanowiłam, że jeszcze na coś się skuszę. Wybór padł na Meteoryty 02 Clair oraz błyszczyk Gloss D'Enfer 463.





Zacznijmy od Meteorytów. Przeszły one małą metamorfozę, która ma swoje plusy i minusy. Minusem na pewno jest to, że znacznie zmieniła się gramatura pudru. Z 30g zostało nam jedynie 25g co jest niestety nawet gołym okiem widoczne. Cena pozostała bez zmian. Nowe kulki mają być także bardziej miękkie i łatwiej nabierać się na pędzel. Niestety także się szybciej kruszą.. Dla mnie ta miękkość to akurat na plus, bo myzianie 5 min w kulkach żeby uzyskać jakiś efekt mnie nie zadowala. A tutaj, dotkniemy raz i mamy wystarczającą ilość na pędzlu. Zmieniła się także puszka. Wieko jest moim zdaniem ładniejsze od poprzedniego, podoba mi się bardzo. Boki puszki także mają bardzo fantazyjny wzorek (taki sam jak na paletce cieni Les Sables) cudo! Co jeszcze podoba mi się w zmienionych kulkach? Otóż miałam poprzednią wersję i widziałam na twarzy brokat. Nie, nie połyskujące iskierki, ale gruby, srebrny brokat. Dlatego poleciały w świat... Nowa wersja nie ma tego nieszczęsnego brokatu i to mnie bardzo cieszy. Została także zlikwidowana ta śmierdząca gąbka, zastąpiono ją puszkiem, który jest o wiele przyjemniejszy.

















Kulki albo się kocha albo nienawidzi. Niektórzy widzą nic a niektórzy widzą zmiękczenie rysów i rozświetlenie. Ja zdecydowanie należę do grupy drugiej. Widzę, jak moja twarz staje się promienna, taka jakby wypoczęta i pięknie rozświetlona. Wygląda po prostu zdrowo. Musimy pamiętać także, żeby nie przesadzić z ilością. Dwa zamoczenia pędzla w kulkach moim zdaniem to max. Delikatnie omieść twarz i gotowe.
Próbowałam uchwycić urok kulek na twarzy, jednak jest to niemal niemożliwe.. Wstawiam zdjęcia przed, czyli podkład + puder i po z Meteorytkami. Skóra tak jakby pojaśniała i delikatnie odbija światło.

Przed:



Po:



 Ja jestem z nich bardzo zadowolona :) I ten zapach fiołków! Ahh :) Lubię siedzieć z nosem w pudełku i po prostu wąchać :)

Jeśli chodzi o błyszczyk, to bardzo się polubiłam z Gloss D'Enfer. Mogę śmiało powiedzieć, że ta formuła błyszczyków jest wprost idealna. Nie klei się, ładnie pielęgnuje usta, wygląda ślicznie. Drobinki delikatnie połyskują. Bardzo lubię ten efekt. Nie mogłam przejść obojętnie obok przepięknego brudnego, zgaszonego różu z drobinkami. Jest to kolor totalnie "mój". Numerek to 463 o nazwie La Petite Robe Noire, jak słynne perfumy marki Guerlain. Uwielbiam ten błyszczyk za wszystko. Serdecznie Wam go polecam.







Tak prezentuje się na ustach:





Udało Wam się coś złowić na wyprzedażach przedświątecznych? :) A, i mam dobrą wiadomość, od jutra w Sephorze znów -20% na wszystko :)

Pozdrawiam cieplutko,
Lu

sobota, 1 listopada 2014

Nowości w mojej kosmetyczce, czyli Guerlain Ecrin 4 Couleurs Les Sables i Gloss D'Enfer Guimauve Vlop

Cześć dziewczyny! Chciałabym Wam dzisiaj pokazać moje nowe nabytki od Guerlain :) Firma wypuściła na jesień 2014 przepiękne palety cieni. Jedną neutralną, drugą w szarościach, a trzecią w fioletach. Ja zdecydowałam się na tą neutralną o nazwie Les Sables. Nabyłam także błyszczyk o nazwie Gloss D'Enfer w numerze 464 Guimauve Vlop. Ponieważ nigdy nie miałam styczności z ich mazidłami do ust, postanowiłam spróbować. I już na wstępie muszę powiedzieć, że jestem totalnie zakochana w tych kosmetykach :)



Tylko spójrzcie na to cudo... :) Tłoczenia i opakowanie jest po prostu prze-bo-skie! Każdy detal jest dopracowany. Kasetka zamyka się na magnez.
Ale dość o wyglądzie zewnętrznym tej paletki. Najważniejsza jest przecież zawartość, choć ta cała otoczka cieszy oko. A ja jestem przecież sroka ;) Muszę powiedzieć jedno: Nigdy w życiu nie miałam do czynienia z tak masełkowatymi, dobrze rozprowadzającymi się matami! Nigdy! Ta konsystencja jest jakaś taka.. inna. Czegoś takiego nigdy nie próbowałam. Podobno formuła została ulepszona :) Świetna robota Guerlain!
Muszę przyznać, że nosiłam cienie cały dzień i jak mam problemy z rolowaniem się cieni tak tutaj wszystko zostało w nienaruszonym stanie do wieczora. Powiem więcej, cienie przetrwały nawet drzemkę!
W palecie znajdziemy 3 maty i jeden połyskujący cień. Głęboka czekolada, beż, delikatny róż i połyskujący biało-różowy odcień. Przepiękne połączenie. Jest to paletka raczej na dzień, ciężko jest przesadzić. Można oczywiście stworzyć wieczorowy look nakładając najciemniejszy cień na całą powiekę i wyjdzie nam smokey eyes :)























Tutaj przykładowy makijaż:







Jeśli chodzi o błyszczyk, to ciężko było mi się zdecydować, bo tyle było przepięknych, mieniących się kolorów! Można było dostać oczopląsu.. Wybrałam oczywiście.. różowy, jak to ja :D Jego wyjątkowość to drobinki. Ile on ma przepięknych, mieniących się na kolorowo drobinek! No czyż nie jest piękny?
Delikatnie pachnie, ma mięciusi aplikator, który otula usta i co ciekawe.. w ogole sie nie klei! Pielęgnuje świetnie i wygląda przepięknie! Utrzymuje się także długo jak na błyszczyk. Nawet gdy połysk zniknie, to nadal pozostaje taka jakby warstwa ochronna i usta nadal są mięciutkie i zadbane :)
Jeśli chodzi o opakowanie, to niektórym się nie podoba a mi akurat bardzo :) Jak dla mnie jest ono bardzo eleganckie, minimalistyczne, podoba mi się kształt buteleczki, żaden ze znanych mi błyszczyków takiego nie ma. Jednym słowem - bomba! Coś czuję, że będę go nieźle męczyć przez kolejne miesiące, bo jest naprawdę przepiękny :)











Efekt na ustach:





To tyle na dzisiaj moje Kochane :) Mam nadzieję, że post Wam się spodobał. Chętnie dowiem się czy macie jakichś swoich ulubieńców marki Guerlain :)

Pozdrawiam jesiennie,
Lu