czwartek, 10 kwietnia 2014

Recenzja Skin79 Beblesh Balm Hot Pink

Myślę, że po jakimś czasie używania mogę w końcu zrecenzować krem BB firmy Skin79.
Swój bebik zamówiłam ze strony Asian Store. Nigdy wcześniej nie miałam żadnego azjatyckiego kremu BB, więc jest to moje pierwsze doświadczenie :) Nie mam niestety porównania.. Na początku chcę zaznaczyć, że każdy ma inną cerę i wymagania, więc to jest tylko i wyłącznie moja osobista opinia. Cerę mam normalną w stronę suchej, więc wydawałoby się, że to kosmetyk idealny dla mnie.



Opakowanie wygodne, z pompką, higieniczne. Jak widać napisy nie są wytrzymałe.. starły się leżąc spokojnie w kosmetyczce. Lubię estetykę, tutaj niestety Skin 79 się nie popisał..



Lubię jak koloryt mojej cery jest wyrównany, lecz bez efektu maski. Pojawiają mi się zaczerwienienia na policzkach, więc chciałabym je zatuszować. Ten krem wydawał się da mnie idealny.
Moim zdaniem używając go możemy uzyskać krycie słabe do średniego. Można nałożyć go drugi raz w miejsca, w które potrzebujemy. Ja tak też i czasem robiłam.

Wykończenie na pewno nie jest matowe, zamiarem tego kremu jest 'glow', ale w tym przypadku to glow nie za bardzo mi odpowiadało. Skóra wyglądała raczej jak po treningu, więc używałam pudru.
Kosystencja dosyć treściwa, zbita. Kolor dość ziemisty, szarawy. Jednak dobrze przystosowujący się do jasnych cer:







Co w nim lubię to to, że naprawdę dobrze przystosowywuje się do mojego koloru skóry. Nie muszę się martwić, że twarz się bedzie odznaczać od reszty ciała. No i pojemność duża - 40g.

Obietnice producenta:



Niestety, pomimo tego, że zaraz po nałożeniu wyglądał ładnie, naturalnie, to jest coś, co go dyskwalifikuje..
Z przykrością muszę stwierdzić - nie wiem o co chodzi, ale po paru godzinach moja cera wygląda tak paskudnie, jakbym makijaż nałożyła co najmniej dwa dni temu. Wyglądam na potwornie zmęczoną, jakbym nie przespała nocy, cała się świecę, cera jest szara i bez życia. Naprawdę nie wiem o co chodzi.. Właśnie raz wybrałam się na zakupy, dosłownie 3h po nałożeniu makijażu spojrzałam w lustro i wyglądałam naprawdę źle. Krem nakładałam i w małych ilościach na twarz oraz trochę więcej i w obu przypadkach efekt był ten sam..
A więc z podkulonym ogonem wracam do EL Double Wear Light, ten podkład mi takich bajerów nie robi. Normalnie wyglądam nawet po ciężkim dniu, cera ujednolicona i ładna. Więc naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi z tym kremem BB. A niestety spotkałam się już kiedyś z takim samym problemem u kogoś. No, w każdym razie - nie polubiliśmy się.

Piszcie o swoich doświadczeniach z kremami BB, może używałyście Hot Pink? Co o nim sądzicie? Byłabym wdzięczna, gdybyście mi napisały jaki jest Wasz ulubiony podkład, bo ja wciąż szukam ideału.. Kusi mnie jeszcze Skin Illusion z Clarins, ma bardzo dobre opinie.

Pozdrawiam serdecznie,
Lu

23 komentarze:

  1. Słyszałam, że azjatyckich BB nie powinno się nakładać w ilosciach, w jakich nakłada się podkład tylko dużo mniejszych - może tutaj był problem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, próbowałam i tak i tak.. Nakładałam dosłownie kropelkę oraz trochę więcej - i w obu przypadkach efekt był ten sam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tego kremu, nie używam BB :) Wolę normalny podkład. Szkoda, że się nie sprawdził. Ale na pewno bym się na niego nie zdecydowała skoro nie ma matowego wykończenia a stan twarzy po kilku godzinach tak się pogarsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki jest Twój ulubiony podkład? :) No niestety.. bardzo negatywnie mnie zaskoczył..

      Usuń
  4. Powiem szczerze, że miałam miniaturkę i podobał mi sie efekt oraz to ze po zastosowaniu skóra szybko nie była tłusta. Ale kolor zupełnie nie dla mnie :/ złe w nim wyglądałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się kolor na szczęście dopasował.. ale to, co się działo po godzinach jest nie do przyjęcia ;/

      Usuń
  5. To był moj pierwszy krem BB i zdecydowanie najgorszy. Dziwie się, ze swego czasu był jednym z najpopularniejszych, nie wiem czy tak jest dalej? Ostatnio jezeli juz uzywam BB to tylko Lioele Dolish w kolorze filotetowym, lub moje ostatnie odkrycie Etude House Skin Fit Foundation - to niby bardziej podkład niz BB, no ale robi cuda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *fioletowym, oczywiście hah ;)

      Usuń
    2. Filotetowy :D hehe :D Tak, niestety jest to najbardziej popularny krem BB, więc po niego sięgnęłam.. A co Ci w nim nie pasowało? O Lioele słyszałam, ale o Etude House już nie.. Jednak nie wiem, czy starczy mi odwagi, żeby jeszcze popróbować jakieś azjatyckie BB kremy.

      Usuń
  6. Miałam chętkę na ten BB, ale chyba na razie się powstrzymam.. a zapowiadał się ciekawie, no nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może na Tobie by się sprawdził :) Niestety u mnie to kompletna klapa..

      Usuń
  7. Z azjatyckich kremów mam Hot Orange ze Skin79 i jestem z niego zadowolona, przed zakupem czytałam opinie o nim i o tym, co Ty masz i okazało się, że Orange jest bardziej żółty, a Twój mocno wpada w róż, więc ostatecznie kupiłam Orange. Jeśli chodzi o dzialanie to jestem z niego bardzo zadowolona, wiadomo, to nie jest podkład, więc nie oczekiwałam cudów, ale jako krem bb spisuje się bardzo dobrze. Teraz zamowilam sobie krem bb missha perfect cover i signature, ale wciaz na nie czekam, nestem ciekawa, jak one sie u mnie sprawdza:) moj ulubiony podkład to hmmm... Ciezko wybrac jeden, bo mam 6, ale jesli musze sie zdecydowac to bylby to Nars Sheer Glow:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Orange słyszałam też dużo dobrego :) Cieszę się, że u Ciebie dobrze działa :) Missha podobno jest super :) Czekam na recenzje jak już do Ciebie przylecą :) Nigdy w życiu nie miałam niczego z Narsa ani tej firmy na oczy nie widziałam :D

      Usuń
    2. Ja tej Misshy też jestem niesamowicie ciekawa, co prawda zamówiłam oba podkłady w wersji miniaturkowej (to znaczy Signature w postaci 20 saszetek, a Perfect Cover w wydaniu podróżnym chyba 20 ml), nie chciałam od razu pełnowymiarowego, żeby zobaczyć, jak działają, a poza tym - jak wspomniałam, mam 6 podkładów:) Ale chęć poznania nowego zwyciężyła i musiałam się skusić chociaż na te miniaturowe wersje:) Aczkolwiek powiem Ci, że jeśli ten Signature by się u mnie sprawdził, to jak najbardziej kupię pełnowymiarowy, bo ma przecudne opakowanie:)
      A co do NARSa to powiem Ci, że jak jeszcze mieszkałam w Pl, to słyszałam coś o tej marce, słyszałam właśnie o tym podkładzie, który mam i o innych rzeczach, ale wysyłka zza granicy nie wchodziła w rachubę, natomiast tutaj mogę spokojnie zamawiać online i w sąsiednim mieście jest stacjonarnie(choć mam do niego kawał drogi), ale mogę spokojnie się zaopatrywać, a kosmetyki są naprawdę dobre. Np. z Narsa też jest mój najlepsiejszy, najulubieńszy puder:) A raczej dwa, bo tak pokochałam wersję sypaną, że dokupiłam sobie prasowaną:D

      Usuń
    3. Ten Signature naprawdę na boskie opakowanie :) Takie urocze i dziewczęce :) O Narsie słyszę bardzo dużo i bardzo dobrze :) Mają wiele kultowych kosmetyków. Pewnie kiedyś w swoim życiu się na nie natknę, no ale teraz nie opłaca mi się, tak jak mówisz, zamawiać zza granicy..

      Usuń
  8. mialam ten krem bb kiedys, to byl moj pierwszy, jaki kupilam :) niestety byl dla mnie za jasny, choc w zimie jeszcze jako tako wygladal :)
    nigdy wiecej jednak do niego nie wrocilam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kolor to dla mnie nie problem ale ten wygląd po paru godzinach :(

      Usuń
  9. Miałam kiedyś jego miniaturkę, razem z trzema innymi tej marki, nie pamiętam już co było nie tak, ale po tej przygodzie szybko wróciłam do tradycyjnych podkładów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... ech, szkoda, że się nie sprawdziły.

      Usuń
  10. Miałam jego próbkę i calkiem nieźle się u mnie spisał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze :) Każdy ma inną skórę i może mu przypasować to co innym totalnie nie pasuje :)

      Usuń
  11. niestety moja przygoda z kremami azjatyckimi nie skończyła się dobrze :( nigdy więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, szkoda, że azjatyckie kremy BB nam nie podpasowały..

      Usuń