piątek, 20 grudnia 2013

Mocne oświetlenie w perfumeriach - działa niszcząco na kosmetyki?

Witajcie :)
Dzisiaj chciałam poruszyć temat, który od jakiegoś czasu mnie nurtuje i chciałabym się z nim podzielić z Wami.
Chodzi tutaj konkretnie o ostre oświetlenie w znanych nam perfumeriach, które oferują nam kosmetyki wysokopółkowe.

Chciałabym opowiedzieć o moich przemyśleniach na ten temat oraz wymienić się moimi doświadczeniami. Otóż chodzi o to, że bardzo często można zauważyć, że mocne lampy, które są wykorzystywane w tychże sklepach, potrafią nieźle nam zamącić w głowie ;) A dlaczego? Kolory kosmetyków stają się wyblakłe, nie wyglądają atrakcyjnie, czasem tracą zapach przez ciągłe stanie na mocno oświetlonym standzie.. I wyobraźmy sobie sytuację, że idziemy do takiej perfumerii, sprawdzamy kolor cienia, podoba nam się. Kupujemy i co? Przychodzimy do domu.. a tam całkowicie inny odcień. Możecie mi powiedzieć 'Ale przecież jest internet, swatche'. Tak, naturalnie, ale weźmy pod uwagę, że nie każdy przed zakupem lustruje internet w celu znalezienia informacji na temat danego produktu oraz poszukania jego swatchy. Mówię tutaj o całkowicie spontanicznych zakupach, gdzie nie mamy pojęcia, jak wygląda swatch w internecie..
Sama mogę "pochwalić" się sytuacją, w której to będąc kiedyś na zakupach w jednej ze znanych perfumerii, wypatrzyłam sobie błyszczyk Superbalm z Clinique. Pamiętam, że na półce widniał ładny, delikatny, różowo-fioletowy kolor ze złotymi drobinkami. Nie zastanawiając się długo, zdecydowałam się na niego.. Do tej pory pamiętam moje zdziwienie, gdy otworzyłam kartonik.. MOCNY ŚLIWKOWY FIOLET? Totalnie nie takiego koloru sobie zażyczyłam... Oczywiście, można poprosić, aby pani w drogerii pokazała nam kosmetyk w opakowaniu, ale co w przypadku cieni w kremie, pudrów, róży i innych? Otwieranie ich groziłoby szybkim przeterminowaniem się produktu gdy kupi go następny klient.. Poza tym, która z nas sobie życzy, aby jej nowo kupiony kosmetyk był kiedykolwiek wcześniej otwierany?
A co w wypadku, gdy wszystkie kosmetyki są "wystawione"? I sprzedawany produkt nie jest schowany w szufladzie? W tym wypadku możemy zauważyć to samo, co w przypadku testerów.. Produkty mogą być wyblakłe, a tym bardziej, narażone na takie światło i temperaturę, mogą się szybko popsuć i stracić swoje właściwości! Nie raz widziałam takie zjawisko..
I tak naprawdę, boję się chodzić na takie zakupy, nie czytając o nich wcześniej w internecie i nie oglądając swatchy w internecie. Ale co to za frajda? Jeśli spontaniczne zakupy mogą nas najzwyczajniej w świecie rozczarować? Jest szansa, że "prawdziwy" kolor/odcień nam się spodoba, gdy odpakujemy kosmetyk w domu, ale w takim razie po co są testery?



Proszę Was o wypowiedź w komentarzach, piszcie o Waszych doświadczeniach i czy kiedykolwiek zetknęłyście się z takim zjawiskiem, jakie opisałam powyżej :) Czekam na opinie.

Pozdrawiam,
Lu

4 komentarze:

  1. Szczerze, to nigdy o tym nie myślałam. Chociaż ja zakupy najczęściej robię w Rossmannie, a w tym moim jest dużo naturalnego światła. Nigdy mi się taka sytuacja nie przytrafiła

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie zawsze przeraża to, jak te lampy i gorąc z nich idący działa na pielęgnację.. te kremy się ważą, zmieniają konsystencję, zapach i pewnie właściwości :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie wiadomo co się dzieje z ich zawartością.. ;/

      Usuń